Ale ten czas leci! Wydawało
mi się, że zupełnie niedawno wrzucałam swoją ostatnią pracę, a tu proszę!
Lipiec się skończył, potem był szaleńczy wyjazd na Woodstock, a teraz mamy
sierpień pełną gębą. Większość z Was pewnie wygrzewa się gdzieś na wakacyjnych
wyjazdach :) Ale nie ja, co to, to nie! Roztapiam się w moim krakowskim
mieszkaniu i zastanawiam się jak wsadzić komputer do lodówki (razem z sobą)...
Czy wspominałam już o tym, że, pomimo odczuwalnej temperatury 40 stopni, nabawiłam
się kataru?
Poza narzekaniem na cały
świat, dlaczego jest tak gorąco, dlaczego tutaj i dlaczego teraz, od czasu do
czasu biorę się za jakieś projekty ;) Tym razem powróciłam do mojej
platonicznej miłości do książek i notesów, a może raczej do introligatorstwa
(wątpliwie) artystycznego. Efektem tego jest notes formatu A6 :)
Jak dotąd bawiłam się
jedynie w coptic stitch i chociaż dalej mam do niego sentyment, to przeglądając
pinteresta (tak, tak, nie mam życia) trafiłam na różne inne wariacje „ściegów
po grzbiecie” (czy jakkolwiek poprawnie się to nazywa) i postanowiłam spróbować
;) Wyszło jak zwykle trochę koślawo, ale w sumie efekt bardzo przypadł mi do
gustu.
Okładka to nic innego jak
dwa arkusze filcu, w które „wszyłam” twarde tekturowe okładki, przez co bez
problemu można zapisywać strony, ale grzbiet jest miękki i wygodnie się
rozkłada ;)
To chyba tyle na dzisiaj ;) Miłego dnia!
Wygląda prześwietnie :).. I bardzo przyjemnie czyta się Twoje wpisy :).. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki!!! :)
Usuńszacun, strasznie podziwiam ręcznie szyte notesy, bardzo fajny ścieg
OdpowiedzUsuńpisałabym wierszyki w takim, o :)
...w takim razie muszę się zabrać za pisanie wierszyków ;)
UsuńWcale nie jest koślawo, raczej artystycznie :)). Śliczny notes. Podziwiam umiejętność ręcznego szycia.
OdpowiedzUsuń