czwartek, 20 lutego 2014

048. PL – week #6.

Dobra, dobra. Zdjęcia robiłam w pośpiechu, susząc w międzyczasie włosy, pakując torebkę i robiąc makijaż. Musicie mi wybaczyć ;)


Jak minął Wam ostatni tydzień? Ja praktycznie na nic nie miałam czasu, bo do Krakowa nazjeżdżała się masa moich znajomych i z każdym trzeba było skoczyć na kawkę/herbatkę/piwko/film ;) Nie powiem, trochę odpoczęłam ;)


Ale jestem też troszkę do tyłu z PL. Dziś tydzień numer sześć – robiony trochę na szybko, ale z wizją użycia ograniczonej liczby kolorów. Co Wy na to?



Miłego dnia!


wtorek, 11 lutego 2014

047. LO: Find Your Way.

Wczoraj miałam plan, żeby pójść wcześnie spać. Wróciłam z potwornie nudnych zajęć z historii myśli politycznej, zrobiłam sobie herbatę, odpisałam na wszystkie nie cierpiące zwłoki maile i już miałam wyłączyć komputer, kiedy... No właśnie. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale zamiast położyć się spać, poznosiłam na biurko stertę papierów i zasiadłam do scrapowania, czego efektem był pierwszy w tym roku (!!!) layout. W sumie zarzekałam się, że będę musiała kiedyś zrobić scrapa o prokrastynacji, ale wydaje mi się, że ideą robienie takiego LO jest właśnie to, że się go nie robi, tylko odkłada i odkłada ;)


Kółka to, bezsprzecznie, moje ulubione figury geometryczne, więc wreszcie podpasowały mi tematy aż dwóch (!) wyzwań. Wykorzystałam moje zeszłoroczne jesienno-zimowe zdjęcie z widokiem na ulicę Grodzką w Krakowie. Przechodzę tamtędy prawie codziennie w drodze do instytutu, a na Starym Mieście zawsze jest przecież coś do załatwienia ;)


Do pracy wykorzystałam papier od ScrapCake, ścinki papierów od Piątek13, UHK Gallery, Galerii Papieru i Lemonade oraz tekturki od 7dots studio. ...może czas zacząć bawić się gesso, maskami i mgiełkami...? ;)


Pracę zgłaszam na wyzwanie #92 Circles (Scrapki-Wyzwaniowo) oraz na Geometrical Shapes (7dots studio).



Miłego dnia! ;)


niedziela, 9 lutego 2014

046. PL – weeks #2 #3 #4 #5.

Jak mija Wam luty? W Krakowie chwilowo wszystko topnieje, więc jest dość słonecznie, ale za to mało malowniczo, bo głównie błoto. I jeziora kałuży. I jeszcze błoto... Ostatni tydzień spędziłam głównie na uczelni – wysiedziałam się za wszystkie czasy na egzaminie ustnym i próbowałam uspokajać nieskończone rzesze studentów, którzy na widok mojego promotora dostają palpitacji. Ewentualnie ataków padaczki. Ludzie przejmują się jednym, głupim egzaminem, jakby od tego miało zależeć ich życie... Czy naprawdę warto dla czegoś takiego, nerwicowo obgryzać paznokcie, nie spać po nocach i rwać włosy z głowy? ;)


Historia z moim PL zaczęła się tak naprawdę rok temu, kiedy zakładałam bloga i podpatrzyłam (chyba u Anniko?), że coś takiego w ogóle istnieje. Wtedy nie podjęłam wyzwania, bo doszłam do (słusznego) wniosku, że robię za mało zdjęć. Myślę, że dalej jakoś specjalnie dużo ich nie robię... ;) Ale sam pomysł na PL siedział mi w głowie, więc przez cały zeszły rok, naoglądałam się wszystkich możliwych odmian i sposobów, jak taki PL wykonywać. W tym roku zaczęłam od zrobienia pierwszego tygodnia w formie LO, ale zajęło mi to tak potwornie dużo czasu (nigdy nie byłam dobra w kompozycjach ;P), że, ostatecznie, zdecydowałam się „pójść na łatwiznę” i zamówić ze sklepu koszulki. Naczekałam się na nie jak głupia, ponieważ moja magiczna Poczta Polska nie wpadła na pomysł, żeby zostawić mi w skrzynce awizo (ani pierwsze, ani powtórne) i gdyby nie przypadkowy zbieg okoliczności, to odesłali by moje papierki z powrotem do nadawcy...

Skończyło się na tym, że ten weekend spędziłam na nadrabianiu wszystkich poprzednich tygodni. W sumie nie wiem, czy dobrze zrobiłam, bo przez to wyszło jak wyszło, ale przynajmniej jestem teraz na bieżąco ;) Zapamiętać na przyszłość: NIGDY, ale to PRZENIGDY nie zostawiać sobie PL do nadrobienia, bo człowiek może rytualnie popełnić samobójstwo poprzez utopienie się w kubku kawy.


Na razie wykorzystałam pionowe, sześciodzielne koszulki, bo akurat miałam zdjęcia (nie zamawiałam ich z myślą o konkretnej rozkładówce), ale do przyszłego tygodnia mam zamiar spróbować czegoś nowego ;) Zobaczymy, co z tego wyjdzie!



Miłego dnia!


P.S. Wypadałoby się wziąć za coś na ogólnoświatowy dzień walenia tynków...

poniedziałek, 3 lutego 2014

045. Hello February!

Kto by pomyślał, że pierwszy miesiąc Nowego Roku minie tak szybko? Na pewno nie ja, bo przecież jestem człowiekiem, który notorycznie cierpi na brak czasu. Jednak, o dziwo, w styczniu udało mi się blogować w miarę systematycznie i to więcej niż jeden wpis na tydzień! Hurra! Jedno z postanowień zostało spełnione. Teraz tylko wypada nie wypaść z rytmu przez najbliższe 11 miesięcy ;) Oczywiście nie wszystko prezentuje się aż tak kolorowo, gdyż pomimo sterty wydrukowanych zdjęć i przygotowanych papierów, zalegam z PL... Jednocześnie nie opuszcza mnie nadzieja, że Poczta Polska może jednak nie zawali sprawy. (A zawala już z 1,5 tygodnia...) Dziwnie tak zaczynać roczny projekt od miesięcznego poślizgu. Ale nie takie rzeczy...


Dzisiaj chciałam Wam pokazać dwie prace – „bałaganiarski”, art-journalowy wpis oraz dwie pierwsze strony z journalu na comiesięczne postanowienia. Zainspirowała mnie Antilight swoim genialnym pomysłem na „zestaw planowania” ;) Może takie „małe kroczki” łatwiej będzie mi zrealizować niż wielkie postanowienia noworoczne, które w moim przypadku są przeważnie odkładane w niepamięć.


...właśnie do mnie dotarło, że od 2 tygodni nie zajrzałam do kalendarza, który miał mi pomóc ogarnąć życie.


Lutowy wpis art-journalowy, jak to w moim przypadku, wykonałam na kopercie. To chyba moja ulubiona baza na większość prac craftowych :)


Jak widzicie, koperty posłużyły mi też do zrobienia małego zeszytu na comiesięczne postanowienia ;) Mam już, co prawda, plany na luty, ale zastanawiam się jeszcze nad ozdobieniem okładki, dlatego nie pokazuję Wam tego w pełnej okazałości ;)



A Wy co planujecie na ten miesiąc?