Kto by pomyślał, że
pierwszy miesiąc Nowego Roku minie tak szybko? Na pewno nie ja, bo przecież
jestem człowiekiem, który notorycznie cierpi na brak czasu. Jednak, o dziwo, w
styczniu udało mi się blogować w miarę systematycznie i to więcej niż jeden
wpis na tydzień! Hurra! Jedno z postanowień zostało spełnione. Teraz tylko
wypada nie wypaść z rytmu przez najbliższe 11 miesięcy ;) Oczywiście nie
wszystko prezentuje się aż tak kolorowo, gdyż pomimo sterty wydrukowanych zdjęć
i przygotowanych papierów, zalegam z PL... Jednocześnie nie opuszcza mnie nadzieja,
że Poczta Polska może jednak nie zawali sprawy. (A zawala już z 1,5
tygodnia...) Dziwnie tak zaczynać roczny projekt od miesięcznego poślizgu. Ale
nie takie rzeczy...
Dzisiaj chciałam Wam
pokazać dwie prace – „bałaganiarski”, art-journalowy wpis oraz dwie pierwsze
strony z journalu na comiesięczne postanowienia. Zainspirowała mnie Antilight
swoim genialnym pomysłem na „zestaw planowania” ;) Może takie „małe kroczki”
łatwiej będzie mi zrealizować niż wielkie postanowienia noworoczne, które w
moim przypadku są przeważnie odkładane w niepamięć.
...właśnie do mnie dotarło, że od 2 tygodni nie zajrzałam do kalendarza, który miał mi pomóc ogarnąć życie.
Lutowy wpis art-journalowy,
jak to w moim przypadku, wykonałam na kopercie. To chyba moja ulubiona baza na
większość prac craftowych :)
Jak widzicie, koperty
posłużyły mi też do zrobienia małego zeszytu na comiesięczne postanowienia ;)
Mam już, co prawda, plany na luty, ale zastanawiam się jeszcze nad ozdobieniem
okładki, dlatego nie pokazuję Wam tego w pełnej okazałości ;)
A Wy co planujecie na ten
miesiąc?
uff, nadrabiam zaległości blogowe
OdpowiedzUsuńa tu nadal tak bardzo kraftowo i po twojemu :)
a jak następnym razem będziesz się wybierać do paryża, to daj znać :)