sobota, 20 lipca 2013

030. Ślubny box bez kremu.

Kiedy zaczynałam pisać tego bloga, miałam nadzieję, że zawrotna liczba trzydziestu wpisów wybije gdzieś w maju... A tu proszę... Zdecydowanie muszę się mniej obijać! Ostatnimi czasy nęci mnie niezmiernie Project Life, ale może jeszcze nie teraz... Nęci mnie też zrobienie przepiśnika (za dużo cupcakes, które piekę gubi się gdzieś w mojej głowie), ale poczekam, może mi przejdzie ;)

Dziś mam do pokazania exploding box (tak, znowu). Ślubne, chociaż nie kremowe. Żółty jest faktycznie mało romantyczny w swoim podstawowym znaczeniu, ale cóż poradzić. Może skojarzyć się z miodem... Ja nie jestem wybitnie w romantycznym nastroju.


Papiery oczywiście z Galerii Papieru ;)

Miłego dnia, kochani!

sobota, 13 lipca 2013

029. Minionkowy box.

...bo kto nie lubi minionków? Ja jestem ich ogromną fanką, podobnie jak Czarnula, dla której to skonstruowałam takiego oto boxa na 25. urodziny. Chyba powoli zaczynam lubić te pudełka... :)


Papiery oczywiście od Lemonade z serii: After the rain. Gdybym mogła to bym pracowała tylko na tych papierach ;)



Tymczasem biorę się za boxa ślubnego. Zobaczymy, co z tego wyjdzie... No i mały bonus na do widzenia – mandarynkowa ze swoim osobistym minionem. (Tak, wiem, czas dorosnąć :D)


wtorek, 9 lipca 2013

028. Urodzinowy exploding box.

Jeżeli chodzi o exploding boxy, to wiecie, że już próbowałam i to z marnymi skutkami ;) I w sumie machnęłabym na to ręką, gdyby nie mama mojej przyjaciółki (M%), która nie robi kartek tylko cuda ;) Uzbrojona w kilka porad i masę pozytywnej energii zabrałam się więc do pracy i postanowiłam spróbować raz jeszcze. A oto efekty...


Wykorzystałam do tego cudowne papiery od Lemonade z serii: Summer Kitchen i Summer in the country, które po prostu przepięknie się komponują :)


Dalej celuję w prostotę, ale może jak się WRESZCIE zabiorę za kartki ślubne, to trybiki mi w głowie ruszą i zacznę szaleć na bocznych stronach pudełka ;)



Idę układać puzzle ;) Miłego dnia!

niedziela, 7 lipca 2013

027. Kilka kartek z journala.

Zbieram się z życiem i odbijam się od dna. Zły to czas na tworzenie czegokolwiek... Dlatego dzisiaj kilka staroci (no może nie aż takich staroci-staroci, ale z przed krachu na giełdzie uczuciowej).


Journal zrobiłam sama – koperty, kółka, tektura i stara, papierowa torba z praskiego browaru. Jeszcze nie ozdobiłam okładki, bo nie mam pomysłu, ale może niebawem się za to zabiorę.


Wpisy nieco zachowawcze, ale jakoś przeraża mnie ostatnio artystyczny nieład ;)



Wracam do pracy! Miłej niedzieli :)