Witajcie po kolejnej
przerwie! Tym razem sponsorowanej, a jakże, pisaniem na gwałtu-rety artykułu na
konferencję. Czasami zastanawiam się czy jest na świecie jeszcze ktoś taki jak
ja. Ktoś, kto ZAWSZE robi wszystko na ostatnią chwilę i NIGDY nie wyrabia się z
terminami. Ktoś, kto jest zawsze gdzieś spóźniony. Ktoś, dla kogo zegarki to
absolutnie zbędna innowacja w trybie życia codziennego. Ktoś, dla kogo budzik
jest raczej przypomnieniem, że należy spać dalej. Powinnam znaleźć sobie na
towarzysza życia jakiegoś stereotypowego Niemca, który by mnie ogarnął. Mnie i
moje terminy ;)
Ostatnimi czasy udało mi
się zrobić jedynie dwie rzeczy – wpis do albumu i pudełko imieninowe. To i tak
już coś. Prawda? :) Wpis kończy mój krótki cykl październikowych zabaw w
inspiracje i jestem z niego zadowolona, mimo, że jest bardzo prosty.
Przynajmniej motywuje! ;)
Co do pudełeczka nie mam,
niestety, zdjęć całości. Wstyd przyznać, że tak się spieszyłam z jego
dostarczeniem, że aż zapomniałam o fotkach... Na szczęście zdążyłam uwiecznić
główną atrakcję boxa, a więc własnoręcznie stworzony bukiecik szydełkowych
różyczek :) Maleństwo miało ok. 7-8 cm wysokości i prezentowało się
następująco:
Napiszcie, co o tym
sądzicie! :D A ja uciekam się pakować do jutrzejszego wyjazdu! Och! Ach! Urlop
w Paryżu! <3
Miłego dnia, kochani! :)
Świetne te szydełkowe różyczki! I wpis cudny - świetne twarze i całość rewelacyjny ma klimat. Udanego wypoczynku w Paryżu życzę! :)
OdpowiedzUsuń