Czasami zasiadam do jakiejś
prostej pracy „na szybko”, a później okazuje się nagle, że spędziłam nad nią
kilka godzin. Wraz z rozłożeniem papierów, tworzy się jakaś czasowa czarna
dziura... Też tak czasami macie? :)
W piątek nad ranem, kiedy
udało mi się znaleźć chwilę wolnego czasu, wzięłam się wreszcie za
przygotowywanie albumu z listopadowego urlopu. Skończyłam jedynie okładkę ;)
Większość zdjęć jest niestety szaro-burych, bo jesienna pogoda nie była
zachwycająca, ale może uda mi się to jakoś rozjaśnić...
Miłego dnia!
zapowiada się ciekawie..
OdpowiedzUsuńczekam na cd.