Cześć!
Chociaż luty jest pełen
pracy, to prawie każdego dnia udaje mi się coś stworzyć – a to coś pociąć i
powyklejać, a to coś narysować. Bardzo mi pasuje taka odskocznia od pisania
artykułów i przygotowywania wykładów (w tym semestrze zaczynam zajęcia o modzie
XIX i XX wieku! – trzymajcie kciuki!). Oczywiście nie wszystko wychodzi tak jak
powinno, ale ważne, że wpadłam w dobry tryb pracy :)
Ostatnimi czasy do art
journala podchodziłam z pewną rezerwą. W kilku dotychczasowych próbach
wychodziło mi coś pomiędzy smashem a LO. Chyba byłam za bardzo zachowawcza ;)
Ciągle jeszcze z kijem podchodzę do mediów, ale mam nadzieję, że nadejdzie
czas, kiedy się to zmieni.
Poza tym art journal nie
musi być idealną formą, prawda? Musi być formą przynoszącą radość! :)
Z chęcią przeczytam, co o
tym sądzicie!
Miłego dnia! ♥♥♥
Radość bije po oczach :) kontynuuj :)
OdpowiedzUsuńAle wesoło, Mandarynka na wakacjach :))). Super :))).
OdpowiedzUsuń