W sumie taka tematyka
nadaje się raczej nie na siódmy, ale na pierwszy post. Cóż, mogę się bronić
jedynie tym, że to mój inauguracyjny wpis art-journalowy. Hello World to
oczywiście to, od czego każdy programista zaczynał, jeżeli kiedykolwiek
cokolwiek zaczynał. Ze mnie co prawda marny programista, bo lata temu
porzuciłam wszelkie przejawy informatyki na rzecz historii sztuki i innych
bzdur, ale stawianie pierwszych kroczków w języku C pamiętam. Jakby to było
wczoraj, a nie 8,5 lat temu.
Well, this theme is more
suitable for the first post, not for the seventh. All I can say in my defense
is that it’s my first art journal page ever. Hello World is, undoubtedly, what
all programmers began with (if they ever began anything). Of course, I am no
programmer, cause I abandoned all sorts of IT years ago for art history and
such nonsense, but I do remember my beginnings with programing language C. As
if it was just yesterday, not 8,5 years ago.
Jak na pierwszą prace, ta
oczywiście jest niedopracowana od strony kompozycyjnej, ale m.in. dlatego nigdy
nie wzięłam się za florystykę i układanie kwiatów. Z drugiej strony jakoś
niespecjalnie korzystam z mapek, więc sama sobie jestem winna.
Moja-moja-mea-culpa. Jakoś tak zdecydowanie wolę pokrywać takie mniejsze powierzchnie
(w sumie wpis ma 15x30 cm), zamiast wielkich LO, które od zeszłego tygodnia
napawają mnie strachem. Poza tym powoli kończą mi się zdjęcia i wspaniałe
pocztówki z Gallerie dell’Accademia w Wenecji i londyńskiej National Gallery.
Nęci mnie, żeby zrobić jakąś kompozycję z Turnerem. Tak, tym Turnerem, co
pojawił się Skyfall i którego nie
można było dojrzeć przez tłum turystów. Uroki kultury popularnej...
As for the first piece, this one
is, of course, half-baked and has hardly any composition, but that’s why I’d
never tried floral design and I never will. On the second hand, I don’t usually
use layouts or sketches, so I myself am to blame. Mea culpa. I,
truly, prefer smaller surfaces (this one is about 15x30 cm), instead of those
big LOs, which scare me since last week. Apart from that, I’m running out of photos
and those marvelous postcards from Galerie dell’Accademia in Venice and from
London’s National Gallery. And I’m tempted to make LO with Turner. Yep, THIS
Turner, which appeared in Skyfall and is almost impossible to see, because
the horde of tourists who surround it all time. Well, the charms of popular
culture...
Tak, zdaję sobie pracę, że
wpis nosi datę sprzed dwóch tygodni, ale jakoś miałam tyle innych rzeczy do
pokazania ;) Zresztą im bliżej egzaminów, tym więcej nachodzi mnie pomysłów.
Wypadałoby się wziąć za kartki walentynkowe. W sumie nie wiem, po co, bo
przecież wysyłać trzy metry dalej nie będę, ale... ;)
Yes, I am aware that this piece
is a bit outdated, but I had so many other things to show ;) Besides, the closer the exams, the more ideas
I have. And I should surely start making cards for Valentine Day.
W każdym razie, bo odbiegam od tematu na milion sto tysięcy sposobów. Materiały użyte: Prima Songbird Collection, biała tempera, złota farba w spray’u, dużo kawy, biedny Portret Doriana Gray’a, koronki i wstążki z szybkiego wypadu do pasmanterii i zakupów za ostatnie grosze oraz, gościnnie, łapki niżej podpisanej. Czułam się jak dziecko w podstawówce ;) Tylko wtedy byłam przeważnie upaćkana pastelami...
Anyways, cause I’m divagating from
the main subject... I used: Prima’s Songbird Collection,
white tempera, gold paint, much coffee, Portrait of Dorian Gray, laces and ribbons from haberdasher and my
own hands ;) I felt like a kid in primary school ;) Although, then I was more
likely covered with pastels...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz