Hej-ho! Jak minął (lub
mija) Wam weekend majowy? Mam nadzieję, że przynajmniej słonecznie, bo Kraków
jest wyjątkowo „zapadany”. Na poprawę humoru stworzyłam więc pracę, za bazę do
której posłużyła torebka z szarego papieru (dlatego też nie wiem czy można to
nazwać pełnoprawnym LOsem ;P). Dużo zabawy sprawiło mi farbowanie papieru,
chociaż niewiele widać spod warstwy całego tego bałaganu. Jamesa Deana
ubóstwiam chyba od pierwszej klasy gimnazjum, kiedy obejrzałam po raz pierwszy Buntownika bez powodu, dlatego też
ostatecznie musiał nadejść ten moment, żeby oscrapować i jego ;) Znowu moja
ulubiona kawowo-czerwonawa kolorystyka. Co o tym sądzicie?
I jeszcze dwa zbliżenia,
żeby przekonać Was, że w tym chaosie jest jakaś metoda (i jakiś pomysł) ;)
Przez ostatni tydzień było
mnie trochę mało w sieci, bo na początku okazało się, że zmienił nam się
dostawca internetu, który (prewencyjnie) odciął nam dostęp przed podpisaniem
nowej umowy, a później udaliśmy się na cudowny, sześciodniowy urlop do Pragi! Nawet
nie zdajecie sobie sprawy jak uwielbiam to miasto! Dotąd byłam tam już cztery
razy i zawsze znajdę coś nowego, co każe mi tam znowu wracać. Pogoda była
cudowna, więc można było spacerować i spacerować, i zwiedzać, i spacerować, i
zaliczać genialne praskie restauracje (i mini-browary), i z powrotem spacerować
:)
A na zaostrzenie apetytu
przedstawiam Wam moją ulubioną bruchettę z mozarellą i pomidorkami (jak to
dobrze, że można już dostać świeże-świeże!!!). K. w mig pożarł trzy porcje i
domagał się kolejnych ;)
Trzymajcie się ciepło! :)
Zazdroszczę Pragi :D
OdpowiedzUsuńA praca rewelacyjna! Cudowny James^^!