sobota, 4 maja 2013

021. Dream as if you’ll live forever, czyli praska majówka.


Hej-ho! Jak minął (lub mija) Wam weekend majowy? Mam nadzieję, że przynajmniej słonecznie, bo Kraków jest wyjątkowo „zapadany”. Na poprawę humoru stworzyłam więc pracę, za bazę do której posłużyła torebka z szarego papieru (dlatego też nie wiem czy można to nazwać pełnoprawnym LOsem ;P). Dużo zabawy sprawiło mi farbowanie papieru, chociaż niewiele widać spod warstwy całego tego bałaganu. Jamesa Deana ubóstwiam chyba od pierwszej klasy gimnazjum, kiedy obejrzałam po raz pierwszy Buntownika bez powodu, dlatego też ostatecznie musiał nadejść ten moment, żeby oscrapować i jego ;) Znowu moja ulubiona kawowo-czerwonawa kolorystyka. Co o tym sądzicie?


I jeszcze dwa zbliżenia, żeby przekonać Was, że w tym chaosie jest jakaś metoda (i jakiś pomysł) ;)


Przez ostatni tydzień było mnie trochę mało w sieci, bo na początku okazało się, że zmienił nam się dostawca internetu, który (prewencyjnie) odciął nam dostęp przed podpisaniem nowej umowy, a później udaliśmy się na cudowny, sześciodniowy urlop do Pragi! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak uwielbiam to miasto! Dotąd byłam tam już cztery razy i zawsze znajdę coś nowego, co każe mi tam znowu wracać. Pogoda była cudowna, więc można było spacerować i spacerować, i zwiedzać, i spacerować, i zaliczać genialne praskie restauracje (i mini-browary), i z powrotem spacerować :)





A na zaostrzenie apetytu przedstawiam Wam moją ulubioną bruchettę z mozarellą i pomidorkami (jak to dobrze, że można już dostać świeże-świeże!!!). K. w mig pożarł trzy porcje i domagał się kolejnych ;)


Trzymajcie się ciepło! :)


1 komentarz: