Chciałam wrzucić coś już
wczoraj, ale akurat odwiedziła mnie znajoma i cały dzień spędziłyśmy na
włóczeniu się po Krakowie, żeby ostatecznie zasiąść w najlepszym pubie na
świecie (‘Róg Brackiej i Reformackiej’) i wrócić podejrzanie wcześnie (czyt.
przed północą). Mają tam najekonomiczniejszego portera na świecie, jeżeli ktoś
jest oczywiście miłośnikiem ciemnego piwa. W każdym razie, na pewno warto
zahaczyć, jeżeli kiedykolwiek odwiedza się Kraków :)
I wanted to post something
yesterday, but my friend paid me a visit and we spent all day on sightseeing.
Finally we went to probably the best pub in the world (‘At the corner of Bracka
and Reformacka Street’) and came back home surprisingly early (meaning before
midnight). They have there the most ‘economical’ porter in the world (if you
know what I mean... ;)) if you are a fan of dark, bitter beer. Anyway, it is
surely a place to come by when you’re visiting Kraków :)
W ostatnim tygodniu nie
udało mi się stworzyć specjalnie dużo, ale po prostu nie było czasu. Dwa dni
siedziałam na egzaminie ustnym u mojego promotora i pomagałam mu przepytać ze
sztuki średniowiecznej nieskończoną rzeszę studentów. Później w sobotę
odsypiałam cały poprzedni tydzień, a wieczorem wybraliśmy się z przyjaciółmi na
imprezę urodzinową, z której wróciliśmy o piątej nad ranem. Niedziela tymczasem
minęła na popijaniu herbatki i czytaniu w łóżku krwawego kryminału. Nie wiem
dlaczego, ale zawsze się odprężam przy tego typu książkach ;)
During last week I did not do
much scrapbooking/cardmaking, cause I had almost no free time. I spent two days
on helping me promoter examine students... On Saturday I tried to sleep off all
those sleepless nights of past week and in the evening I went to birthday party
with my friends (is it necessary to add that we came back at about 5 am?). And
finally I spent whole Sunday on drinking tea and reading crime novel. I don’t
know why, but such books make me relax ;)
Ostatecznie, jedyną pracą,
którą udało mi się zrobić w tym tygodniu była kartka urodzinowa dla znajomego.
Jako, że jest on niepoprawnie wręcz młody, moi mężczyźni wpadli na dość szalony
pomysł, który w moich rękach przybrał formę następującą... ;)
So the only piece I’ve created during last week was the bday card for my friend. As he his ‘unbelievably’ young, my men came up with an idea... And that’s what you can see below... ;)
So the only piece I’ve created during last week was the bday card for my friend. As he his ‘unbelievably’ young, my men came up with an idea... And that’s what you can see below... ;)
Mało profesjonalnie to
wyszło, ale cóż... A teraz, na sam koniec, kilka innych, nieprofesjonalnych
zdjęć z poprzednich dni. Widok spod mojego instytutu, ukochany Massolit i
zestaw śniadaniowy nr 4, czyli wiadro kawy i bananowe muffiny z czekoladą,
które jakimś cudem udało mi się upiec wczoraj po powrocie do domu ;)
It’s not as professional as I wanted it to be, but well... And, finally, some other picture I made during past days. The view from my institute, beloved Massolit and ‘breakfast’ no 4 – ‘bucket’ of coffee and banana-chocolate muffins, which I managed to make yesterday after visiting pub ;)
It’s not as professional as I wanted it to be, but well... And, finally, some other picture I made during past days. The view from my institute, beloved Massolit and ‘breakfast’ no 4 – ‘bucket’ of coffee and banana-chocolate muffins, which I managed to make yesterday after visiting pub ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz